27 stycznia 2014

☾ 2 ☽

-Marina... czuję że coś jest nie tak- powiedziałam zaniepokojona.

Uzyskałam ciszę.
-Marina! - powtórzyłam uniesionym głosem. Jeszcze nigdy nie była tak tajemnicza, fakt nie ingerowałam w jej sprawy, ale wiedziałam też, że nic przede mną nie ukrywa.
-Skarbie... - wysiliła się na uśmiech. -Wszystko okay, po prostu tyle się teraz słyszy o tych kradzieżach, porwaniach...
Pokręciłam głową z dezaprobatą.
-Dzisiaj zdarzyło się coś dziwnego... wiesz coś może o tym? -zmrużyłam oczy, coś mi świta, że nie chodzi tu o kradzieże, w tym małym pizdziułku nawet nigdy nie słyszano dźwięku syreny policyjnej.
-Nie... -popatrzyła zdenerwowana

Marina's POV*

Czy to już czas? Nie, nie, to nie może być już teraz, nie mogą mi jej zabrać!
-Kochanie, jeśli coś się będzie działo, jeśli zauważysz coś dziwnego lub niepokojącego, powiedz. -Uklęknęłam i spojrzałam jej poważnie w oczy.
Oni są najniebezpieczniejszymi istotami na znanym nam, ludziom świecie. Chcą ją, a ja nie mogę na to pozwolić.
-Prześpij się, jutro masz dużo lekcji -wysiliłam się na lekki uśmiech. Chloe nie jest głupia, wręcz przeciwnie, prędzej czy później dowie cię co się święci... Narazie muszę kryć ją pod moimi skrzydłami.

Chloe's POV again

Nie wiedziałam co robić. Przecież jeśli coś by się działo, powiedziałaby mi o tym prawda? Jestem prawie dorosła, wiek to tylko liczba.
Wybiła 22, czas odpocząć od tego całego szumu.
Wzięłam piżamę, ponieważ zawsze jest mi w nocy duszno, nawet w zimę, wyciągnęłam bluzkę na ramiączka i krótkie spodenki.
Udałam się do łazienki.
Odkręciłam kurki i czułam jak woda rozpływa się po całym moim ciele.
Nagle zgasło światło, pewnie wywaliło korki.
Szafka zaczęła się nieokiełznanie trząść, teraz się przeraziłam.
Żyrandol pod wpływem niewyjaśnionego podmuchu wiatru zaczął kołysać się na boki.
Wyszłam szybko z wanny, czy to też przypadek? Czułam, że ten chłopak ma coś z tym wspólnego, wiedziałam to.
By nie tracić czasu założyłam ubrania z dzisiejszego dnia.
Ubrałam się szybko, niestety nie byłam w stanie zakręcić wody.
Nagle wszystko się uspokoiło, woda sama się zakręciła, żyrandol wisiał jak wisieć powinien, bez żandego ruchu, a szafka stała tak jak poprzednio, pod lustrem… Właśnie, lustro.
W samym rożku wielkiego szkła ujrzałam dosyć małe, ale charakterystyczne pęknięcie, świeciło się lekko na niebiesko, jakby coś tam było.

Uchyliłam lekko rąbek, jednak tak jak przypuszczałam, rozcięłam sobie palec. Syknęłam z bólu, który cały czas narastał. Krew nie chciała przestać cieknąć.
Poczułam na sobie czyiś oddech, był spokojny, ciepły…

-Nie wiesz kochanie, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? – usłyszałam szept tuż nad moją szyją, nie byłam w stanie się odwrócić, znałam już ten głos.
-To znowu ty? – przełknęłam głośno ślinę i stanęłam nieruchomo, dalej trzymając palec na wysokości piersi, by krew nie spływała po podłodze.
-Myślałem, że milej mnie powitasz… - zaczął gładzić moje włosy, dziwne, że nie było widać go w lustrze, w którym szukałam jego odbicia, odwróciłam się przodem do chłopaka. Dotknął delikatnie mojego palca, poczułam lekkie ukłucie, rana zniknęła.

Ujrzałam te duże, okrągłe oczy koloru brązowego, pełne malinowe usta i zadziorny uśmieszek. Przyznaję, że gdybym nie bała się go jak cholera to nawet trafiłby w moje gusta.
-Grzeczna dziewczynka – wyszeptał mi do ucha gładząc mój podbródek, spuściłam wzrok.
-Spójrz się na mnie – powiedział przez zęby i silnie uniosł w dłonie moją twarz.
W kącikach moich oczu można było dostrzec łzy, czułam jak psychicznie umieram, nie wiedziałam kompletnie, co się wokół mnie dzieje.
Spojrzałam się na niego, widziałam jak przez mgłę.
-A teraz pójdziesz ze mną, bez żadnych scen, spokojnie za mną podążysz… - wyszeptał mi wprost do ust.
Pomyślałam sobie przecież, że nie jestem sama, moja siostra jest na dole, jest moją opiekunką, muszę ją zawołać…
-Puść mnie, albo zawołam Marinę- wydukałam przez zęby, jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.
Zagryzł dolną wargę, ukazując jednocześnie jego wściekłość gotującą się we wnętrzu.
Ścisnął mocniej moje nadgarstki, bolało mnie to.
-M..Marina! –krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam. W moim głosie można było wyczuć niewyobrażalny strach oraz obawę i niezliczone lęki.
Chłopak szybko zakrył mi usta i pędem wbił nas w lustro.

Na początku poczułam ogromny ból, spowodowany licznymi zadrapaniami, ranami od szkła, jednak ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, po około 2 minutach, ból ustał.
Moim oczom ukazał się mały, drewniany domek, otoczony dosyć wysokim murem.
Na dalszym terenie był malutki ogród, właściwie nie było tam ani jednej rośliny, ale widać, że architekt planował miejsce na dany skwerek.
W rogu, tuż pod samym murem, umieszczona była huśtawka.
Chyba najciekawsza rzecz w tym całym dziwnym miejscu.
Brązowooki pociągnął mnie mocno za nadgarstek, jak mniemam zaprowadził nas do pokoju, w którym ma zamiar mnie trzymać.
Był nawet przyjemny, brązowe ściany, drewniana terakota i białe meble. Brakowało tylko okna... No tak w końcu jestem więźniem.
Całe szczęście było dużo oświetleń, lampa, lampka nocna, żyrandol...
Aż nie chciało mi się wierzyć, że wygląda to naprawdę przyzwoicie.
-Zostaniesz tutaj do czasu aż twoja siostra nie zorientuje się gdzie jesteś- powiedział spokojnie i stanął we framudze drzwi.
Co ja tu właściwie robiłam? Dlaczego ja? W jakim celu? Kolejny raz pytania nie dawały mi spokoju.
-Czy mogłabym wiedzieć co tutaj do cholery się dzieje? - zebrałam resztki swojej odwagi i zadałam pytanie.
Mój "oprawca" spojrzał się tylko na mnie, zachichotał i powiedział.
-To twój los, przypomnij sobie wszystkie szczegóły ze swojego dzieciństwa, popatrz na to tajemnicze znamie jakiego jesteś nosicielką... jesteś naznaczona.- Podszedł do mnie i odwinął rękaw mojego swetra, gładząc moje tajemnicze naznaczenie.
Widząc moje zmieszanie, odpowiedział.
-Nie bój się, ja ci nic nie zrobie... jeśli będziesz posłuszna.
Chciał już wychodzić z pokoju, ale go wyprzedziłam.
-Czekaj! Powiedz przynajmniej jak masz na imie!
Krzyknęłam z drugiego końca pokoju.
Spojrzał się na mnie i chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, czy się ujawnić...
-Jake... mam na imie Jake.
Zniknął za wielkimi, dębowymi drzwiami.

----------------------------------------
Mamy rozdział drugi! Mam nadzieje że nie przynudzałam i da się czytać :) Jak sami widzicie od tego rozdziału już zaczyna się coś dziać.
Co do rozdziałów, ta gwiazka przy "Marina's POV" miała oznaczać, że zazwyczaj rozdziały pisane są z perspektywy Chloe, ale czasami ta częstotliwość może się zmienić.
Zostawiajcie komentarze, wpisujcie się do listy informowanych...
Tak jak mówiłam, to dopiero początek!

Wasza JUNE xx